Zabójstwo w Wernejówce: zazdrość i dożywocie

Czarna kartka z kalendarza: 22 czerwca. 22 czerwca 2012 roku, Sąd Okręgowy w Krośnie, skazał na karę dożywotniego pozbawienia wolności 47-letniego Piotra M. Mężczyzna był oskarżony o  zastrzelenie dwóch mężczyzn: Marcina D. z Rzeszowa i Bogdana K. z Iwonicza.

Właściciel stadniny koni w bieszczadzkiej Wernejówce już drugi raz usłyszał wyrok dożywocia. Pierwsze takie orzeczenie zapadło w styczniu 2010 roku. Sąd apelacyjny dopatrzył się jednak uchybień i uznał, że materiał dowodowy powinien być uzupełniony, przeanalizowany i jeszcze raz oceniony przez sąd I instancji.

Zabójstwo w Wernejówce: zapis zbrodni

Do podwójnego zabójstw doszło 15 października 2008 roku. Tego dnia M. umówił się z Marcinem D. w swoim gospodarstwie w Wernejówce, aby tam przekazać mu konia, który miał być zapłatą za trzyletnią pracę w gospodarstwie oskarżonego. Marcin na spotkanie z Piotrem M. zabrał kolegę z Iwonicza, Bogdana K.

Według ustaleń prokuratury podczas spotkania, do którego doszło w lesie, Piotr M. strzelił w plecy mężczyzn, gdy stali tyłem do niego. Kule trafiły obu mężczyzn w serce i obaj zginęli na miejscu. Jednak dzięki zeznaniom świadka incognito, który zeznawał w drugim procesie, i wizji lokalnej ustalono, że Marcin i Bogdan zginęli w rzece Wisłok. Prokurator w mowie końcowej argumentował, że oskarżony zrobił tak w celu zatarcia śladów – krew bowiem spłynęła z wodą.

Po zabójstwie oskarżony ukrył ciała w lesie, w rzadko odwiedzanym miejscu. Samochód Marcina D. wywiózł do Przemyśla i tam porzucił. Wysłał także list napisany wcześniej przez D. do dziewczyny, informujący, że zrywa z nią i zawiadamia o wyjeździe za granicę (oskarżony kazał napisać Marcinowi tuż przed strzałem). Wysyłał także uspokajające SMS-y do rodziny ofiary i do Zuzanny.

Te informacje zaniepokoiły bliskich Marcina D. Mężczyzna zazwyczaj dzwonił on do rodziny, a nie wysyłał wiadomości. Ponadto SMS-y były poprawne pod względem ortografii, a Marcin D. – według rodziny – robił błędy. Także rodzina Bogdana K. zaniepokoiła się jego długą nieobecnością i brakiem informacji. Wiedzieli jedynie, że wyjechał wraz z Marcinem, tymczasem w domu został jego paszport i pieniądze.

Zabójstwo w Wernejówce: wyrok za podwójną zbrodnię

Piotr M. w czasie śledztwa przyznał się do strzelania do mężczyzn, wspominał m.in. o obronie koniecznej. Wskazał także miejsce ukrycia zwłok. Jego wyjaśnienia były jednak sprzeczne z zebranym materiałem dowodowym.

Prokurator Krzysztof Zdunek mówił w czasie drugiego procesu, że była to podwójna zbrodnia, z premedytacją zaplanowane i wykonane krok po kroku zabójstwo. Jego zdaniem o premedytacji w popełnieniu zbrodni świadczy też zachowanie oskarżonego po zabójstwie. M. miał bowiem przygotowane worki i folię, w które zapakował ciała i wywiózł do lasu. Tam zakopał zwłoki i zamaskował miejsce ich ukrycia. Prokurator wniósł o dożywocie, ponieważ – jak argumentował – oskarżony nie nadaje się do resocjalizacji.

O najwyższy wymiar kary dla 46-letniego Piotra M. wnioskowali też oskarżyciele posiłkowi (rodzice i rodzeństwo zbitych mężczyzn). Ich pełnomocnicy podkreślali, że Piotr M. działał z wyrachowaniem, kierując się tylko własnymi emocjami. Ponadto nigdy nie okazał skruchy.

Obrońcy Piotra M. wnieśli o uniewinnienie swojego klienta od zarzutu podwójnego zabójstwa z premedytacją. Przekonywali, że działał on w afekcie fizjologicznym czyli, że jego emocje nie były kontrolowane przez intelekt. Przypomnieli też, że przebył on w przeszłości (na skutek wypadku) trepanację czaszki i ma ubytki w płatach czołowych. Ich zdaniem miało to wpływ na zmianę jego zachowania, m.in. stał się agresywny. Adwokaci nie zgodzili się też z opinią biegłych psychiatrów, którzy uznali, że oskarżony w chwili popełnienia czynu miał zdolność pokierowania swoim zachowaniem.

Zabójstwo w Wernejówce: jestem niewinny

Sam oskarżony w ostatnim słowie utrzymywał, że nie popełnił zarzucanych mu przez prokuraturę czynów. Przeprosił też rodziny ofiar, choć – jak zaznaczył – już kiedyś przepraszał.

Według ustaleń śledczych motywem zabójstwa Marcina D. z Rzeszowa była zazdrość o kobietę – Zuzannę, która pracowała w gospodarstwie oskarżonego i miała z nim romans. Jednak związała się później z Marcinem D. i dla niego miała zerwać z Piotrem M. Drugi mężczyzna – kolega Marcina D., Bogdan K. – był przypadkową ofiarą; zginął, ponieważ był świadkiem zabójstwa.

Wyrok sądu pierwszej instancji podtrzymał Sąd Apelacyjny w Rzeszowie. Obrońcy oskarżonego złożyli kasację do Sądu Najwyższego w Warszawie. Ten w maju 2013 roku uznał, podobnie jak sąd w Krośnie, że jedyną karą dla zabójcy dwóch mężczyzn może być tylko dożywocie. To jednak nie koniec tej sprawy.

Więzienie w Polsce czy w Niemczech?

W sierpniu 2019 roku obrońca Piotra M. zwrócił się do Sądu Okręgowego w Krośnie z wnioskiem, by dwukrotny zabójca mógł pozostałą część kary odbyć w Niemczech.

– Argumentował między innymi tym, że Piotr M. posiada obywatelstwo niemieckie, zna ten język, posiada w Niemczech rodzinę i przyjaciół. Skazany za podwójne zabójstwo wskazał, że podczas wieloletniej pracy w Niemczech poznał ludzi, z którymi łączą go więzy przyjaźni – poinformował sędzia Artur Lipiński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krośnie. – Ponadto córka zamierza podjąć za zachodnią granicą naukę. Odbywając tam karę miałby możliwość kontaktu z bliskimi. Obecnie na przeszkodzie stoi zbyt duża odległość. Mimo tego, brat i siostra wielokrotnie odwiedzali go w zakładzie karnym.

Sąd Okręgowy w Krośnie uznał, że nie ma przesłanek do tego, by Piotr M. mógł się ubiegać o dalsze odbywanie kary dożywocia w zakładzie karnym w Niemczech.

Przed dziesięcioma laty Pomorzem wstrząsnęło podwójne zabójstwo w Opaleniu, kociewskiej wsi leżącej niedaleko Wisły, w gminie Gniew. W 2012 roku znaleziono tam zwłoki 44-letniej Justyny i 66-letniego Lecha. Śledztwo w tej bulwersującej sprawie zostało umorzone. Po wznowieniu postępowania wyszło na jaw, że za zbrodnią stoi syn denata i jego koledzy. Przed kilkoma tygodniami trafili do aresztu. Czytaj więcej TUTAJ.

Fot. pixabay.com