Zatrucie rtęcią we wsi Grabówka

Anonimowe donosy do Urzędu Skarbowego, zalanie domu, pożary, popsuty samochód, założony podsłuch… a w końcu nagła utrata zdrowia i śmierć 52-letniej matki w 2004 roku. Tymczasem pojawiło się podejrzenie, że za wszystkim stał prawdopodobnie 41-letni Andrzej K. – zięć zmarłej pani Ireny. W toku śledztwa na jaw wyszedł morderczy plan mężczyzny – za pomocą rtęci chciał wytruć całą rodzinę żony. Najpierw opary trucizny znaleziono w sypialni jego szwagierki i jej męża. Potem ślady rtęci odkryto także w butach ich dzieci. Podczas przeszukań pomieszczeń, które zajmował Andrzej K. i miejsca jego pracy, znaleziono podręcznik poświęcony toksykologii oraz faktury za zakup śmiertelnych trucizn. Wtedy pojawiły się też wątpliwości, co do tajemniczej nagłej śmierci pani Ireny.

W 2009 roku nakazano ekshumację zwłok. Badania wykazały, że przyczyną śmierci było przewlekłe zatrucie rtęcią. Mężczyzna dosypywał do jedzenia teściowej niewielkie jej ilości. Ta doprowadziła do obrzęku mózgu, zapalenia trzustki, marskości wątroby, zawału serca i śmierci. W 2013 roku Andrzej K. został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności.

Poszła do sklepu kupić czarny materiał na suknię. – To na pogrzeb męża – powiedziała do sprzedawczyni. Ta odparła: – Moje kondolencje. Kiedy małżonek umarł? – Za dwa tygodnie – odparła Tillie. Najsłynniejsza czarna wdowa i seryjna morderczyni w dziejach amerykańskiej Polonii. Wyróżniała się ponadprzeciętnym talentem kucharskim i szczyciła zdolnością przepowiadania przyszłości, a konkretniej daty śmierci. Umiejętność ta ograniczała się jedynie do jej mężów, a wszystkich łączyło jedno – arszenik, którym ich karmiła. Tillie Klimek, urodzona w Polsce jako Otylia Gburek, oskarżono ją w Chicago w latach 20. XX wieku o otrucie arszenikiem 20 osób. Czasy się zmieniły, a zabójcy nie zawsze ograniczają się do „prostego” mordowania. Śmierć z rąk truciciela nie jest tylko wspomnieniem z tamtych lat.

Związek łączący kobietę i truciznę znany jest od starożytności. Słowo „trucizna” wywodzi się od łacińskiego venenum i – według niektórych – pochodzi od Wenus, czyli starożytnej bogini miłości, piękna i pożądania seksualnego. Dziś, gdy do głosu dochodzi żądza odebrania życia drugiemu człowiekowi, sprawdzoną bronią wydaje się ona – owa trucizna. Ta, wbrew pozorom, nie jest jedynie domeną płci pięknej. W rękach mężczyzny ma ona dokładnie taką samą moc.

Paracelsus, zwany ojcem medycyny nowożytnej, badał wiele substancji chemicznych i analizował je pod kątem wykorzystania ich jako leki. Sprawdzał także ich właściwości trujące. To z jego ust padła słynna wypowiedź: „Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja jest trucizną”.

Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 11/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Miligram arszeniku,  kropla rtęci). Cały numer do kupienia TUTAJ.