Zdefraudowała milion euro i zaplanowała drugie życie

Urodziła się w Rostocku. Była prawniczką jednego z czołowych producentów paneli słonecznych. Została oskarżona o defraudację miliona euro z konta firmy. Spodziewała się rychłego aresztowania, więc błyskawicznie zaplanowała „drugie życie”.

Przeniosła się na Majorkę, rodzicom zostawiając podrobiony akt zgonu. Na wyspie zamieszkała wraz ze swoim psem, pudlem królewskim. I to właśnie on odegrał kluczową rolę w ujęciu oszustki. Agencja detektywistyczna natrafiła na trop kobiety w miejscu, gdzie już kiedyś spędzała wakacje. Pewnego dnia zauważyli mężczyznę wyprowadzającego na spacer psa o rzadko spotykanej rasie. Podążając jego tropem, dotarli do willi w Santa Ponca. Kilkudniowa obserwacja nieruchomości opłaciła się – po ogrodzie spacerowała „zmarła” Inna Z.

Nie tylko kobieta, która zaplanowała drugie życie

Żyją po śmierci. Można zaryzykować twierdzenie, że dostali drugie życie, niczym bohaterowie komputerowych gier. Tymczasem brak w tym magii i medycznych cudów. Nie ma też tych biblijnych. Jest tylko głupota. Lekkomyślność, czasem pazerność. Pozorują własną śmierć. Bynajmniej nie po to, by zobaczyć, jak wygląda życie po drugiej stronie. Pobudki są nieco bardziej prozaiczne. Proste. Głupie.

Po wpisaniu w internetową wyszukiwarkę dwóch prostych słów: „pozoracja śmierci”, na jednej z pierwszych pozycji pojawia się praktyczny poradnik mówiący „jak najskuteczniej upozorować własną śmierć”. I choć może wydawać się to mało mądrym żartem, przez niektórych ta fraza przerabiana jest na wszystkie sposoby. Łącznie z tym obejmującym ćwiczenia praktyczne.

„Umierają”, by żyć. Wierzą w życie po „śmierci”. To jednak bywa zaskakująco krótkie, pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji. Historia zna jednak przypadki, kiedy pozoracja śmierci wychodzi na jaw dopiero po… prawdziwej śmierci.

Chcesz poznać inne przypadki, gdzie ktoś upozorował własną śmierć? Sięgnij po Detektywa 4/2022 (tekst Anny Rychlewicz „Życie po (upozorowanej) śmierci”. Cały numer do kupienia TUTAJ.