Wiesław Kokłowski – egzekucja „Szwarcenegera”

Czarna kartka z kalendarza: 5 maja. 5 maja 1997 roku, w Gdańsku, został zastrzelony Wiesław Kokłowski ps. Szwarceneger. Gangster, który wyrastał przy „Nikosiu” dostał 17 kul z pistoletu maszynowego.

Wiesław Kokłowski pochodził z Chełma. Przyjechał do Trójmiasta i został ochroniarzem „Nikosia”. To właśnie przy nim stawiał pierwsze kroki w półświatku. Pasowało mu takie życie, a do tego budził respekt temperamentem i sylwetką – atletyczna budowa i 190cm wzrostu (nie bez powodu miał pseudonim „Szwarceneger”). Dość szybko wyrastał na coraz ważniejszą postać trójmiejskiej mafii. W Polsce kierował gangiem, który przemycał kradzione w Niemczech auta. „Nikoś” rządził z Niemiec, a w Polsce  „rękę na pulsie” trzymał właśnie Wiesław Kokłowski. Z czasem „Szwarceneger” chciał czegoś więcej niż tylko pracować dla Skotarczaka. Marzyła mu się własna grupa. Usamodzielnił się, jeśli chodzi o obrót kradzionymi autami. Wszedł też w biznes narkotykowy. „Nikoś” nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy.

Pierwszy zamach na Kokłowskiego miał miejsce w 1990 roku. Strzelał jego znajomy, Sławomir K. „Kargul” vel „Strzelec”. Trafił do szpitala z ciężkim urazem kręgosłupa, ale z niego uciekł. Rok później został zatrzymano go i oskarżono o kradzieże samochodów, fałszowanie gotówki i rozboje. W więzieniu spędził rok i wyszedł za kaucją. Natychmiast wrócił do przestępczej działalności.

W 1994 roku musiał uciekać z Polski, ponieważ pod wpływem alkoholu, na oczach świadków w hotelu Bałtyk, oddał kilka strzałów do Marka O. – jednego z ludzi „Nikosia”. Mężczyzna przeżył. Prokuratura wystawiła za nim list gończy. Kokłowski ukrywał się we Włoszech, gdzie nawiązał współpracę z tamtejszymi klanami mafijnymi.

Wiesław Kokłowski nie miał szans na przeżycie

5 maja 1997 roku Wiesław Kokłowski był w Gdańsku u swojej dziewczyny Grażyny Sz. Wieczorem partnerka odprowadziła go do samochodu, który był zaparkowany pod blokiem. Kiedy „Szwarceneger” otworzył drzwi auta podszedł do niego niewysoki, zamaskowany mężczyzna i oddał serię strzałów. Wiesław Kokłowski nie miał najmniejszych szans na przeżycie.

Zabójca uciekł. Była to bez wątpienia egzekucja. „Szwarceneger” chciał kontrolować burdele i rynek narkotyków w Gdańsku, a jego gang robił się coraz silniejszy. To musiało się nie podobać.

Choć o tę zbrodnię oskarżono Siergieja Sienkiva z „klubu płatnych zabójców”, to nikt nigdy nie został za nią skazany. Podobnie uniewinniono domniemanego zleceniodawcę – „Zachara”. Inny domniemany zleceniodawca – „Nikoś” zginął rok później.