Danuta Wielocha zamordowana przez męża

Czarna kartka z kalendarza: 11 grudnia. 11 grudnia 2016 roku, w Radomiu, Danuta Wielocha została zamordowana przez męża. Mężczyzna najpierw śmiertelnie ją pobił, a potem obciążył jej ciało betonowym bloczkiem i wrzucił do rzeki.

Danuta Wielocha była dyrektorką jednej z podradomskich szkół. W niedzielę, 11 grudnia 2016 roku wyszła ze szpitala miejskiego przy ulicy Tochtermana w Radomiu, gdzie odwiedzała córkę.  Później ślad po niej zaginął… Policja po raz ostatni namierzyła jej telefon o godzinie 16.44 w okolicach Urzędu Miasta przy ulicy Kilińskiego. Potem, w godzinach 17-21, najprawdopodobniej była jeszcze w swoim domu . Zostawiła tam samochód, którym wcześniej udała się do szpitala.

W poszukiwania 53-letniej Danuty zaangażowało się wiele osób. Dzieci kobiety od początku wykluczały możliwość, by matka wyjechała i z własnej woli unikała kontaktu. Bliscy obawiali się, że stało się coś złego. Niestety ich obawy okazały się słuszne. Ciało kobiety wyłowiono z rzeki Pilicy w miejscowości Brzeźce w gm. Białobrzegi, na początku kwietnia 2017 roku. Zwłoki były w takim stanie, że nie można było wizualnie ich rozpoznać. Przeprowadzono badania w celu ustalenia tożsamości.

Danuta Wielocha – wyrok

Niebawem, 5 kwietnia, zatrzymano męża kobiety. Prokuratura oskarża Piotra W. o to, że „11 grudnia 2016 roku w Radomiu działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia żony Danuty zadał jej wielokrotnie uderzenia narzędziem tępym, twardym w tył głowy, powodując liczne rany tłuczono-miażdżone głowy z licznymi złamaniami kości czaszki, a następnie po obciążeniu ciała bloczkiem betonowym wrzucił pokrzywdzoną do rzeki Pilicy w okolicy Białobrzegów, czym doprowadził do jej zgonu tj. o czyn z art. 148 § 1 kk.”. Oskarżony nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.

Choć proces był poszlakowy, sąd uznał, że Piotr W. działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia swojej żony Danuty  i skazał go na 25 lat więzienia.

– Łańcuch poszlak jest zamknięty, ustalenia nie budzą wątpliwości i prowadzą do jednego wniosku: to Piotr W. zabił swoją żonę – uzasadniała wyrok sędzia.

Obrona mężczyzny nie zgodziła się z tym wyrokiem. Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok w mocy.