Dzieciobójca z warszawskiego Bemowa i cyjanek

Ten został wyznaczony w odpowiedzi na zgłoszenia żony mężczyzny, która twierdziła, że ma on obsesję na punkcie swoich dzieci. Jednocześnie przed wrocławskim sądem toczyła się sprawa rozwodowa. Do jednego ze spotkań ojca z dziećmi doszło 25 listopada 2018 roku w Warszawie. Tego dnia, 35-letni Tomasz M. spędzał czas w sali zabaw na warszawskim Bemowie z dwójką potomstwa. Nad wszystkim czuwał kurator będący policjantem. W pewnym momencie mężczyzna poprosił o możliwość skorzystania z toalety. Poszedł tam z 4,5-letnim synem. Po dłuższej chwili zaniepokojony brakiem kontaktu kurator, postanowił wejść do łazienki. W pomieszczeniu znalazł nieprzytomne dziecko, a po wyważeniu kolejnych drzwi – jego ojca. Okazało się, że dzieciobójca najpierw podał chłopcu substancję chemiczną, a następnie sam ją zażył. Oboje stracili przytomność. Nie udało się ich uratować. Według opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie przyczyną zgonu Tomasza M. i jego syna Artura było ostre zatrucie cyjankami.

Poszła do sklepu kupić czarny materiał na suknię. – To na pogrzeb męża – powiedziała do sprzedawczyni. Ta odparła: – Moje kondolencje. Kiedy małżonek umarł? – Za dwa tygodnie – odparła Tillie. Najsłynniejsza czarna wdowa i seryjna morderczyni w dziejach amerykańskiej Polonii. Wyróżniała się ponadprzeciętnym talentem kucharskim i szczyciła zdolnością przepowiadania przyszłości, a konkretniej daty śmierci. Umiejętność ta ograniczała się jedynie do jej mężów, a wszystkich łączyło jedno – arszenik, którym ich karmiła. Tillie Klimek, urodzona w Polsce jako Otylia Gburek, została oskarżona w Chicago w latach 20. XX wieku o otrucie arszenikiem 20 osób. Czasy się zmieniły, a zabójcy nie zawsze ograniczają się do „prostego” mordowania. Śmierć z rąk truciciela nie jest tylko wspomnieniem z tamtych lat.

Związek łączący kobietę i truciznę znany jest od starożytności. Słowo „trucizna” wywodzi się od łacińskiego venenum i – według niektórych – pochodzi od Wenus, czyli starożytnej bogini miłości, piękna i pożądania seksualnego. Dziś, gdy do głosu dochodzi żądza odebrania życia drugiemu człowiekowi, sprawdzoną bronią wydaje się ona – owa trucizna. Ta, wbrew pozorom, nie jest jedynie domeną płci pięknej. W rękach mężczyzny ma ona dokładnie taką samą moc.

Paracelsus, zwany ojcem medycyny nowożytnej, badał wiele substancji chemicznych i analizował je pod kątem wykorzystania ich jako leki. Sprawdzał także ich właściwości trujące. To z jego ust padła słynna wypowiedź: „Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja jest trucizną”.

Chcesz poznać więcej podobnych historii? Sięgnij po Detektywa 11/2023 (tekst Anny Rychlewicz pt. Miligram arszeniku,  kropla rtęci). Cały numer do kupienia TUTAJ.