Hania z Kłodzka umierała praktycznie od pierwszych dni swojego życia. Taki obraz wyłania się z dotychczasowych ustaleń śledczych. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
Na 1 lutego 2022 roku świdnicki sąd wyznaczył początek procesu Łukasza B. i Lucyny K. To oni oskarżeni są o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem 3-letniej Hani z Kłodzka. Dziewczynka zmarła w lutym po kopnięciu w brzuch przez konkubenta matki.
O wyznaczeniu terminu pierwszej rozprawy w tym procesie poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Świdnicy sędzia Marzena Rusin-Gielniewska. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do świdnickiego sądu na początku listopada.
W śledztwie ustalono, że matka dziewczynki Lucyna K. ze swoim konkubentem Łukaszem B. znęcali się ze szczególnym okrucieństwem fizycznie i psychicznie nad Hanią od lipca 2018 do 19 lutego 2021 roku.
Hania z Kłodzka: co o sprawie mówi prokurator
– Zamykali ją w ciemnym pomieszczeniu, ograniczali ilość jedzenia, wyzywali słowami wulgarnymi i krzyczeli . Ponadto wielokrotnie uderzali w różne części ciała, a 19 lutego 2021 roku, działając z zamiarem bezpośrednim, dokonali jej zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie – podał wcześniej rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Świdnicy prokurator Tomasz Orepuk.
Dodał, że z zebranego w sprawie materiału dowodowego wynika, że oskarżeni od lipca 2018 do 19 lutego 2021 roku znęcali się także psychicznie i fizycznie nad starszą siostrą Hani.
Oskarżona kurator sądowa
Kurator sądowa sprawowała nadzór nad rodziną Lucyny K. Prokurator zarzucił jej niedopełnienie obowiązków służbowych polegające na braku właściwej, wymaganej przepisami prawa kontroli środowiska rodzinnego Lucyny K., braku współpracy z właściwymi instytucjami, takimi, jak szkoła i przedszkole, do których uczęszczały dzieci Lucyny K., braku weryfikacji uzyskiwanych informacji o stosowaniu przemocy wobec małoletniej Hani, a także podawanie nieprawdy w sporządzanej dokumentacji z dozoru – poinformował prokurator.
Łukaszowi B. i Lucynie K. grozi od 12 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Kurator sądowej grozi kara pozbawienia wolności do lat 5. B. i K. przebywają w areszcie.
Dziecko zmarło w szpitalu, gdzie zostało zabrane karetką wezwaną przez matkę. Lucyna K. twierdziła, że córka zemdlała i dlatego próbowała ją cucić, polewając ją zimną wodą pod prysznicem. Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną zgonu było pęknięcie śledziony, co nastąpiło po kopnięciu dziecka w brzuch przez Łukasza B.
Hania z Kłodzka: Rodzina pod nadzorem
Rodzina małego dziecka była pod nadzorem Ośrodka Pomocy Społecznej w Kłodzku. Kontrole OPS-u rozpoczęły się chwilę po narodzinach dziewczynki. Już wtedy w rodzinie działo się źle.
W jednym z pierwszych zdań raportu możemy przeczytać, że „w rodzinie dochodzi do głośnych krzyków ze strony pana Łukasza. Natomiast z czterech notatek służbowych sporządzonych w okresie od 5 do 21 listopada 2018 r. brak jest opisu, kiedy i dokładnie od kogo została powzięta informacja na temat zachowania Pana Łukasza” . Tłumaczeniem pani Lucyny było to, że „sąsiedzi się na nich uwzięli”.
Już w styczniu 2019 roku asystent dwukrotnie odnotował siniaki na ciele dziewczynki, jednak rozmawiał o nich tylko z rodzicami. Kiedy polecił matce, aby zabrała córkę do lekarza, ta nie poszła, tłumacząc to strachem. Asystent nie dociekał jednak, dlaczego pani Lucyna się boi. Nie sprawdzał skąd na ciele dziecka pojawiły się siniaki. O przyczyny zdarzenia nie wypytał także starszej siostry Hani. Co gorsza, nie poinformował o tym swoich przełożonych. W tym czasie pan Łukasz wyprowadził się do babci.
Kolejne niepokojące sygnały dochodziły z przedszkola, do którego chodziła starsza siostra Hani, Kinga. W rozmowie z asystentem rodziny, dyrektora placówki poinformowała go o swoich obawach związanych z rodziną Hani. Mówiła wówczas, że „dzieją się złe rzeczy, ponieważ dziewczynka jest wycofana i zamknięta w sobie”. A kiedy kilka dni później Hania miała czerwoną gałkę oczną, jej matka przekonywała, że nie wie dlaczego.
-” Dziewczynka wstała rano i już miała spuchnięte” – czytamy w słowa pani Lucyny w raporcie.
Zostawili dziecko same w domu
W sprawozdaniu możemy przeczytać także o tym, że dwuletnie dziecko zostało pozostawione same w domu na około pół godziny. Matka i jej konkubent musieli udać się do bankomatu. Znajdziemy także zapis mówiący o tym, że anonimowy informator nagrywał głośne kłótnie i płacz dziecka dochodzący z mieszkania.
Kolejny sygnał o złym traktowaniu córki Hani asystent rodziny otrzymał w listopadzie 2020 od kurator zawodowej. Kobieta przekazała, że informację tego rodzaju przekazał ojciec biologiczny Hani. Mężczyzna wyszedł z zakładu karnego oraz siostra pani Lucyny, która twierdziła w rozmowie telefonicznej z kurator, że widziała, jak pani Lucyna dała Hani klapsa w pupę.
Źródło: klodzko.naszemiasto.pl, interia.pl
Fot. pixabay.com
Biedne dzieckp tak dużo w życiu wycierpiało. Jako ojciec nie mogę sobie tego wyobrazić… mam nadzieję że sprawiedliwość dopadnie wszystkich co zawinili i spotka ich surowa kara… a Bóg wynagrodzi Hani wszystko w niebie