Ksiądz Bogusław Tuora: śmierć w Niedzielę Palmową

Ksiądz Bogusław Tuora został zamordowany 73 lata temu. Wtedy też była Niedziela Palmowa. W ten uroczysty dzień , na plebanii w Poczesnej pod Częstochową, nieznani sprawcy zamordowali pięć osób. Wśród ofiar był m.in. proboszcz Boguchwał Tuora. To jedna z pierwszych masowych zbrodni w czasach PRL-u. Jej okoliczności nigdy nie wyjaśniono. Nie wiadomo też do końca, kto był sprawcą tego dramatu. Wprawdzie w wyniku przeprowadzonego śledztwa zbrodnię przypisano człowiekowi o nazwisku Omasa, ale jego wina ponoć budzi wątpliwości.

Ksiądz Boguchwał Tuora był zaangażowany w rozwój życia katolickiego parafii, dlatego był wrogiem władzy ludowej. UB wielokrotnie go przesłuchiwało. Szykanowano go i zastraszano, m.in. dlatego, że podczas kazań krytykował władzę i ustrój.

Nocą z 2 na 3 kwietnia proboszcz Boguchwał Tuora przebywał na plebanii razem z czworgiem współpracujących podczas misji parafian. W 1950 roku, w tygodniu przed Niedzielą Palmową, w parafii odbywały się pierwsze po wojnie misje święte. Wtedy to księża misjonarze objeżdżali okoliczne wsie, odprawiając nabożeństwa.

W Niedzielę Palmową misjonarze i księża spowiednicy zostali zaproszeni do plebanii na obiad. Wieczorem na miejscu zostało już tylko pięć osób. Wszystkich napadnięto i uduszono. Rankiem 3 kwietnia 1950 roku, w poniedziałek Wielkiego Tygodnia, okrutna wieść sparaliżowała parafię. Wraz z księdzem proboszczem zginęli: Józef Dzieża – stajenny lat 49, Władysław Lompa lat 40, Władysława Szczepańska – gospodyni, lat 37 oraz Zofia Zielińska lat 50.

Ksiądz Bogusław Tuora: kim byli nieznani mężczyźni?

W parafii od dawna mówiło się, że ks. Tuora był obserwowany przez funkcjonariuszy „bezpieki”. W swoich kazaniach krytykował, bowiem ówczesna władzę i ustrój. Ks. Wojtasik opisywał, że gdy wracał autobusem do Koziegłówek na ulicy nie było widać mieszkańców, a jedynie „kilku mężczyzn, którzy wyglądali jakby czegoś pilnowali”. Potem dowiedział się, że przez Poczesną puszczano tylko autobusy PKS, a cały ruch skierowano na główną szosę.

Rankiem 3 kwietnia 1950 roku, w poniedziałek Wielkiego Tygodnia, okrutna wieść sparaliżowała parafię. W nocy z 2 na 3 kwietnia 1950 roku na plebani w Poczesnej w bestialski sposób został zamordowany ksiądz Boguchwał Tuora i jego czworo najbliższych współpracowników.

Miejscowa ludność plotkowała, że tych brutalnych zabójstw dokonało kilku mieszkańców wsi, którzy nie zgadzali się światopoglądowo z naukami kościoła i byli pod wpływem ówczesnej władzy. Inna wersja mówi, że zabójstwa dokonało dwóch księży prowadzących misje święcie, ale wcześniej wyjechali, dlatego nie udało się ich zatrzymać.

Ksiądz Bogusław Tuora: zabił Omasta?

W wyniku przeprowadzonego śledztwa i procesu zbrodnię przypisano jednemu człowiekowi o nazwisku Omasta. Tożsamość prawdziwych sprawców, jak i ich motywy pozostają do dziś tajemnicą.

Po latach wiemy, że winnymi byli ci, co bezpośrednio mordowali i ci, co o tym decydowali – przedstawiciele ówczesnej władzy. To oni dali tym pierwszym iluzoryczne poczucie bezkarności. To oni sfingowali śledztwo. Zbrodnia ta została przypisana jednemu człowiekowi o nazwisku Omasta taka jest „oficjalna” wersja do dnia dzisiejszego.

Okoliczności śmierci, mimo śledztwa prowadzonego przez pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach do końca pozostają niewyjaśnione. Wszyscy zamieszani pośrednio i bezpośrednio w zabójstwo są już na Sądzie Ostatecznym.

Boguchwał Tuora był szóstym od 1944 roku księdzem, którego śmierć wiąże się z represjami władz w Polsce.

2 kwietnia 2000 roku podczas obchodów 50 rocznicy wydarzeń, odsłonięto tablicę wmurowaną przy wejściu do kościoła parafialnego w Poczesnej, która upamiętnia to wydarzenie.

Ksiądz Bogusław Tuora: życiorys

Ksiądz Boguchwał Tuora urodził się 4 stycznia 1902 roku w Częstochowie. Jego rodzicami byli Władysław Tuora i Florentyna z domu Wasik.

Oboje rodzice pochodzili z parafii Nakło, która wówczas należała do gminy Irządze, powiat włoszczowski. Ojciec Władysław Tuora urodził się w 1874 roku we wsi Siedlisko, niedaleko Nakła, zmarł w1932 roku w Sosnowcu. Zaś matka Florentyna Wasik urodziła się w 1883 roku w Nakle, zmarła w Sosnowcu w 1956 roku. Władysław Tuora i Florentyna Wasik pobrali się 27 stycznia 1901 roku w parafii Nakło. Z tego małżeństwa urodziło się czworo dzieci, trzech chłopców i jedna dziewczynka. Boguchwał był najstarszym z rodzeństwa, miał dwóch braci: Aleksandra urodzonego w 1903 roku i Tadeusza Leszka urodzonego w 1909 roku oraz siostrę Władysławę urodzoną w 1906 roku.

Boguchwał Tuora wychowywał się w rodzinie górniczej, ojciec Władysław od 1902 roku, aż do swojej śmierci w 1932 roku pracował na kopalni „Kazimierz” w osadzie Kazimierz (od 1975 roku dzielnica Sosnowca).

Po ukończeniu szkoły powszechnej Boguchwał kontynuował naukę w ośmioklasowym Gimnazjum Realnym z dodatkową łaciną w osadzie Granica (w 1925 roku zmieniono nazwę na Maczki, od 1975 roku dzielnica Sosnowca).

Tuorowie mieszkali w osadzie Kazimierz w domu kopalnianym pod numerem 18. Ich mieszkanie o powierzchni 28 m² składało się z kuchni i dwóch pokoi, miało 5 okien, w domu była elektryczność. Dzienne wyżywienie rodziny stanowiły 3 posiłki, na śniadanie kawa i chleb, obiad to kapuśniak z kartoflami, a na kolację herbata i chleb.

W 1925 roku Boguchwał wstąpił jako alumn do Seminarium Duchownego w Kielcach.

Ksiądz i nauczyciel

W czerwcu 1927 roku ks. Boguchwał Tuora ukończył Seminarium Duchowne w Kielcach i jeszcze w tym samym miesiącu, jako neoprezbiter został wyznaczony na wikariat do parafii św. Mikołaja BM w Kromołowie, dekanat zawierciański. W tej parafii pracował zaledwie kilka miesięcy, bowiem już w październiku 1927 roku przeniesiony został do Wielunia, gdzie powierzono mu stanowisko kapelana klasztoru Sióstr Bernardynek oraz prefekta do nauczania religii w szkołach powszechnych. Formalnie nauczycielem religii w siedmioklasowej publicznej szkole powszechnej w Wieluniu ks. Tuora został mianowany przez Kuratorium Okręgu Łódzkiego w dniu 1 grudnia 1927 roku.

Pracę nauczycielską w Wieluniu ks. Tuora zakończył dnia 31 lipca 1928 roku, kiedy to decyzją Kurii Diecezjalnej odwołano go z tej funkcji. Powołano go natomiast na wikariusza parafii św. Marii Magdaleny w Koziegłowach, w dekanacie zawierciańskim, gdzie pracował do kwietnia 1931 roku. Następnie ks. Tuora został przeniesiony na wikariat do parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Sosnowcu.

W październiku 1932 roku został przyjęty na wykłady na wydziale filozoficznym na Université Philotechnique w Brukseli.

W październiku 1935 roku biskup częstochowski ks. dr Teodor Kubina przeniósł ks. Tuorę do Galewic, ekspozyturę parafii św. Wojciecha w Cieszęcinie, w dekanacie wieruszowskim. W marcu 1936 roku ks. Tuora decyzją Kurii Biskupiej w Częstochowie wyznaczono na członka Dozoru Szkolnego gminy Galewice na okres trzech lat. W kwietniu tego samego roku ks. Boguchwał założył w Galewicach Oddział Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej, który liczył 36 członków.

Od 1938 roku istniała samodzielna parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Galewicach, gdzie ks. Boguchwał pracował przez sześć lat. Tam zastał go wybuch II wojny światowej. W czasie wojny ks. Tuora był kilkukrotnie aresztowany jako zakładnik, a od 12 maja 1941 roku ukrywał się.

Ksiądz Bogusław Tuora: proboszcz w Poczesnej

We wrześniu 1941 roku, po śmierci ówczesnego proboszcza ks. Józefa Kozakowskiego, ks. Tuora wyznaczono administratorem, a w czerwcu 1948 roku został mianowany proboszczem parafii św. Jana Chrzciciela w Poczesnej.

Po zakończeniu wojny, w styczniu 1945 roku kościół parafialny i plebania w Poczesnej były zniszczone od pocisków artyleryjskich i bomb. Plebanię zniszczył także pożar. Staraniem ks. proboszcza Tuory w 1949 roku wyremontowano i pomalowano kościół oraz częściowo odbudowano plebanię. Trzeba podkreślić, że w tym trudnym okresie terroru komunistycznego ks. Boguchwał pozostawał bardzo życzliwy i pomocny, czym zyskiwał szacunek swoich parafian.

Nastał rok 1950, okres ideologicznej walki z Bogiem i Kościołem. Już w latach wcześniejszych księdza Tuorę prześladowano nachodzono, przesłuchiwano, szykanowano, odbierano pieniądze z ofiar i kolędy. Cel był jeden, miał się bać. Najlepiej, gdyby opuścił swoją parafię. On jednak pozostał i zorganizował w parafii pierwsze po wojnie misje święte.

Nastał rok 1950, okres ideologicznej walki z Bogiem i Kościołem. Już w latach wcześniejszych księdza Tuorę prześladowano nachodzono, przesłuchiwano, szykanowano, odbierano pieniądze z ofiar i kolędy. Cel był jeden, miał się bać. Najlepiej, gdyby opuścił swoją parafię. On jednak pozostał i zorganizował w parafii pierwsze po wojnie misje święte.

Tłumy w kościele

Misje odbywały się w tygodniu przed Niedzielą Palmową, trwały 3 dni i zgromadziły tłumy parafian. Dla wiernych poczeszyńskiego kościoła był to wyjątkowy czas. Głównym rekolekcjonistą był ojciec Ludwik Broda, pallotyn (1912-1988, ksiądz, profesor seminarium).

W swoich naukach misjonarze poruszali także kwestie wolności, co w tamtym okresie było niczym „igranie z ogniem”.

Ksiądz kanonik Marian Wojtasik (ur. 9.01.1919 roku, w 1950 roku był wikariuszem w parafii w Koziegłówkach), który w Niedzielę Palmową pomagał przy spowiedzi, wspominał, że w kościele panowała wyjątkowa atmosfera, dzieci przyprowadzały rodziców do spowiedzi, wielu parafian przyjęło sakramenty święte. Zatem odprawione misje okazały się bardzo owocne. Dlatego prośba misjonarza o modlitwę o zdrowie dla ks. Proboszcza wypowiedziana na zakończenie misji wydawała się dziwna. Także swoje znamienne znaczenie miała długa wieczorna modlitwa księdza Tuory pod Krzyżem misyjnym.

W Niedzielę Palmową 2 kwietnia 1950 roku, misjonarze oraz księża spowiednicy zostali zaproszeni na plebanię na obiad. Na plebani przebywało wówczas więcej osób niż zwykle, z Sosnowca przyjechała do pomocy w kuchni Zofia Zielińska. Ks. Tuora poprosił potem, aby wszystkie osoby opuściły parafię, tak jak gdyby coś przeczuwał. Jednak najbliżsi współpracownicy zdecydowali się pozostać ze swoim Proboszczem. W parafii od dawna mówiło się, że ks. Tuorę obserwowali funkcjonariusze „bezpieki”. W swoich kazaniach krytykował, bowiem ówczesna władzę i ustrój. Ks. Wojtasik opisywał, że gdy wracał autobusem do Koziegłówek na ulicy nie było widać mieszkańców, a jedynie „kilku mężczyzn, którzy wyglądali jakby czegoś pilnowali”. Potem dowiedział się, że przez Poczesną puszczano tylko autobusy PKS, a cały ruch skierowano na główną szosę.

Mieli poczucie bezkarności

Rankiem 3 kwietnia 1950 roku, w poniedziałek Wielkiego Tygodnia, okrutna wieść sparaliżowała parafię. W nocy z 2 na 3 kwietnia 1950 roku na plebani w Poczesnej w bestialski sposób zamordowano ksiądza Boguchwała Tuorę i jego czworo najbliższych współpracowników. Wszystko wskazuje na to, że sprawcami precyzyjnie przygotowanej zbrodni byli prawd. „wybrani, fanatyczni działacze […] z okolicy”, którym przedstawiciele władz komunazistowskich zapewnili „poczucie bezkarności”.

Bezspornie wiadomo, że ktoś tych ludzi zorganizował, opętał. Dalsze ich życie pokazało, że to także w jakiś sposób ofiary tej zbrodni. Na samą myśl oraz postanowienie zabójstwa drgnęły sumienia najsłabszych, a może najmocniejszych. W wielkim strachu, w obawie o swoje życie poinformowali księdza Tu­orę o przygotowanej zbrodni. Informacja była dramatyczna. Czy wierzono w nią do końca? Tego nikt nie wie. Jedno jest pewne, zakładano najgorsze. Ksiądz Tuora odpra­wił wszystkie osoby, które były gośćmi parafii z racji Misji Świętych. Jego samopoczucie w Niedzielę Palmową było bar­dzo źle. Prośba księdza misjonarza na zakończenie misji, aby modlić się o zdrowie księdza proboszcza, wtedy dziwna, mia­ła swoje późniejsze wytłumaczenie.

Kradzież relikwii św. Wojciecha. Czytaj TUTAJ

Źródło: gazetacz.pl, parafia-poczesna.pl