„Mordercy z wrzosowisk” zabijali dzieci i nastolatki

Myra Hindley i Ian Brady, czyli „Mordercy z wrzosowisk” . Wykorzystywali seksualnie i zabijali małe dzieci oraz nastolatków – ich ofiarą padło co najmniej 5 osób w wieku od 10 do 17 lat. Ciała zakopywali wzdłuż Saddleworth Moor – wrzosowisk w północno-zachodniej Anglii.

Poznali się, kiedy Myra była jeszcze spokojną, grzeczną i ułożoną dziewczyną z dobrego domu. Później okrzyknięto ją „najgorszą kobietą w Wielkiej Brytanii”. Z seksualnym psychopatą łączyła ją silna więź. Pierwszą ofiarą pary była sąsiadka Hindley. Kiedy dziewczyna była gwałcona i mordowana przez mężczyznę, Hindley patrzyła na wszystko przez okno samochodu. Brady poderżnął ofierze gardło, a potem wraz z Myrą zakopali zwłoki na terenie wrzosowisk. Na jeszcze świeżym grobie urządzili pornograficzną sesję zdjęciową.

Drugą ofiarą Brytyjczyków był 12-letni chłopiec, którego zgwałcili i udusili sznurówką. Na wzór pierwszej zbrodni, na jego grobie zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie. Później wszystkie fotografie posłużyły jako dowody zbrodni. Przypieczętowaniem morderczej działalności było zabójstwo 17-letniego chłopaka, do którego zaangażowali szwagra Hindley. Dzień po zbrodni, miotany wyrzutami sumienia, wyznał wszystko policji. 6 maja 1966 roku para została skazana na dożywotnie pozbawienie wolności. Określono ich „sadystycznymi mordercami o najwyższym stopniu zdeprawowania”.

Nie tylko „Mordercy z wrzosowisk”

Panuje powszechne przekonanie, że morderca najczęściej działa w pojedynkę. Dopuszczenie wspólnika do udziału w zbrodni ma zwiększyć ryzyko wykrycia sprawców. Potwierdzeniem tezy mogą być także liczne analizy behawioralne, z których wynika, że seryjny zabójca zawsze działa sam. Historia polskiej i światowej kryminalistyki zdaje się jednak temu przeczyć.

Mordercze duety, zabójcze pary i krwawi partnerzy. Gwałcili, zabijali, torturowali. Wzajemnie się inspirowali i dopingowali. Połączyła ich fascynacja śmiercią, a podzielił dopiero wyrok sądu.

Można by rzec „duety na medal”. Zbrodniarze wspólnie polowali na przyszłe ofiary, wspólnie pozbawiali ich życia i wspólnie zmywali krew ze swoich rąk. I choć wspólny mord miał być dla nich dziełem cementującym związek, wymiar sprawiedliwości sprawił, że ze zdecydowanych, pewnych siebie i bezwzględnych partnerów pozostały jedynie dwie zdeprawowane i pozbawione człowieczeństwa jednostki.

Chcesz poznać inne zabójcze duety? Sięgnij po Detektywa 1/2022 (tekst Anny Rychlewicz pt. „Zabójcze duety”). Cały numer do kupienia TUTAJ.