Poznań. Zbrodnia opisana w pamiętniku!

Poznań: Przed Sądem Okręgowym toczy się  proces Grzegorza L. oskarżonego o zabójstwo adopcyjnego ojca. Sprawa jest zawiła, wręcz zagmatwana. Przebieg zbrodni mężczyzna miał opisać w swoim pamiętniku. L. podczas procesu stwierdził, że to co napisał, jest fikcją literacką.

– To moje pisanie to są wszystko moje fantazje, jako autora tych zapisków. Jestem w tym zakresie jedną z wielu osób, która pisze i ucieka w ten sposób do świata fantazji. A pragnę podkreślić, że dotąd nie słyszałem, aby jakiejkolwiek światowej sławy autor kryminalnych bestsellerów, autor scenariusza, czy reżyser filmowy, o takiej samej tematyce – zasiadał na ławie oskarżonych. Wówczas mogłoby zabraknąć miejsca w więzieniu – mówił w środę w sądzie Grzegorz L., składając wyjaśnienia w sprawie. Przekonywał, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią adopcyjnego ojca Wojciecha L.

Grzegorz L. został oskarżony w związku ze zdarzeniem z maja 2015 roku. Wtedy to w Jeziorze Lusowskim w Wielkopolsce odnaleziono zwłoki mężczyzny. Początkowo zakładano, że śmierć nastąpiła w wyniku zawału serca i utonięcia. Kto wie, czy kiedykolwiek udało by się ujawnić prawdziwe okoliczności zdarzenia, gdyby nie determinacja wielkopolskich śledczych.

Poznań: “Zemsta po latach”

Sprawą śmierci mężczyzny w podpoznańskim Lusówku zajmowali się śledczy z Prokuratury Rejonowej Poznań Grunwald i funkcjonariusze tzw. Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Wykonując czynności procesowe w innym postępowaniu, dotarli do notesów należących do Grzegorza L. W jednym z nich, w rozdziale zatytułowanym “Zemsta po latach”, odkryli opis zabójstwa, jakiego miał dokonać Grzegorz L. Mężczyzna w pamiętnikach, stosując retrospekcję, miał opisywać swoje życie od narodzin do śmierci swojej matki. W tym krzywdy, jakich doznał od swojego ojca w dzieciństwie.

Prokuratura w akcie oskarżenia zarzuciła Grzegorzowi L., że 26 maja 2015 roku w podpoznańskim Lusówku zabił swojego adopcyjnego ojca, zrzucając go z pomostu do wody, a czynu tego dokonał “w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie”; chodziło o zemstę m.in. za złe traktowanie go w dzieciństwie. Grzegorz L. nie przyznał się do zabójstwa ojca. Także w środę w sądzie zaprzeczył, by miał z jego śmiercią cokolwiek wspólnego.

W wyjaśnieniach składanych w sądzie oskarżony opisał swoje dzieciństwo; wskazał, że w wieku 4 lat został adoptowany. Po kilku latach małżeństwo adopcyjnych rodziców zaczęło się psuć; kiedy Grzegorz L. miał 8 lat, ojciec opuścił rodzinę. Podkreślał, że adopcyjnym rodzicom zawdzięcza m.in. fakt, że dzięki nim poznał znaczenie słowa dom i rodzina.

To oni mnie adoptowali

– Gdyby nie państwo L. to mogłem spędzić swoje życie w jakimś domu dziecka. To oni mnie adoptowali w wieku 4 lat, do czego bezsprzecznie przyczynił się Wojciech L. Dziś dzięki temu mogę używać jego nazwiska, a kiedy dopisuje imię ojca, każdorazowo pojawia się imię Wojciech – podkreślał.

– Ojciec założył inną rodzinę, urodził się z tego związku jego biologiczny syn, a ja pozostałem wobec tego obojętny, nie pałałem żadną zazdrością. Miłość matki rekompensowała mi brak ojca. W tych najtrudniejszych, początkowych dniach po odejściu ojca mama wielokrotnie powtarzała mi, że jestem dla niej całym światem. I to najzwyczajniej mi wystarczało. Chociaż pewnie najłatwiejszym dzieckiem nie byłem, co dziś odzwierciedla moja karta karna. Jednak moje niewłaściwe zachowania czy też w minimalnych stopniu agresywne nie dotyczyły moich najbliższych – wskazywał.

Grzegorz L. podkreślał, że na ławie oskarżonych znalazł się nie ze względu na jego działania – bo, jak mówił, nic złego względem ojca nie zrobił – ale ze względu na wyimaginowane oskarżenia. Mężczyzna wskazał m.in. na Krystiana S.

Jak tłumaczył, Krystian S. wraz z Joanną S. nie mieli się gdzie podziać. Oskarżony zaproponował im, by przez miesiąc zamieszkali w jego mieszkaniu. Ich pobyt się wydłużył. Ponadto, będąc w tym mieszkaniu, zapoznali się z treścią notesów oskarżonego. Później mieli o nich rozmawiać, mieli mieć świadomość, że to fikcja. Oskarżony wskazał w sądzie, że kiedy jego i Krystiana S. zatrzymano do innej, wspólnej sprawy – Krystian S. pomawiając go i mówiąc prokuraturze, że L. dokonał zabójstwa – miał otrzymać łagodniejszy wyrok.

Poznań: “Uciekałem poza mury więzienia”

Oskarżony wskazywał, że pisanie pamiętników polecił mu psycholog, kiedy przebywał w zakładzie karnym. Jak mówił, to była fikcja, a dzięki pisaniu przenosił się do świata fantazji.

– Ja w ten sposób uciekałem poza mury więzienia i przede wszystkim też zasłaniałem w ten sposób swoją żałobę po stracie jedynej bliskiej osoby w moim życiu, mojej mamy. Był to bowiem dla mnie najgorszy okres w życiu, zostałem sam. Oczywiście mogłem pisać o żyjących i o miłości, czy też o biednych Syryjczykach w ogarniętym wojną kraju. A nawet próbować tworzyć nową sagę Gwiezdnych Wojen.

– Rzuciłem się w świat fantazji. Moje zapisy stały się dla mnie najczarniejszą z najczarniejszych reperkusji, które nigdy nie powinny zostać w ten sposób zinterpretowane – powiedział.

– Dziś zasiadam na ławie oskarżonych, gdzie mam już łatkę wyrachowanego ojcobójcy. Jakim bym musiał być zwyrodnialcem, żeby zabić człowieka, który przed blisko 40-laty zabrał mnie z sierocińca pod swój dach, dał swoje nazwisko i choćby tylko przez krótki okres czasu tworzył pojęcie pełnej rodziny? – dodał.

Poznań: przestępstwo zagrożone dożywociem

Oskarżony zwrócił się do sądu o wnikliwe przeprowadzenie tego postępowania, gdzie – jak mówił – jest mnóstwo wątpliwości a prawdziwych, namacalnych dowodów nie ma. – Ja nie chce być ofiarą śmierci mojego ojca, zatem proszę o uznanie wątpliwości jako korzystnych dla mnie – zwrócił się do sądu oskarżony.

Po odczytaniu poprzednich protokołów wyjaśnień Grzegorz L. powiedział, że niektóre z opisanych zdarzeń w jego notesach są zgodne z prawdą. Inne – jak znęcanie się ojca nad nim i matką, czy też przyczynienie się do śmierci ojca – to już fikcja literacka. Oskarżony nie podtrzymał także w sądzie swoich poprzednich wyjaśnień, w których wskazywał, że miał udział w śmierci ojca. Powiedział, że był wystraszony, nie wiedział do końca o co chodzi. – Nie spodziewałem się, że z tego wyjdzie taka sprawa – podkreślił.

Oskarżonemu za zarzucane mu przestępstwo grozi kara do dożywotniego pozbawienia wolności.

Tego typu historie znajdziecie w każdym numerze miesięcznika „Detektyw” i kwartalnika „Detektyw Wydanie Specjalne”. Nasze gazety kupisz TUTAJ.

Źródło: gloswielkopolski.pl

Fot. Pixabay.com