Zabójstwo małżeństwa z Pabianic. Tajemnicza sprawa

Romowie pojawili się w Polsce na przełomie XIV i XV wieku. Nie jest to jednolita grupa – Romowie Karpaccy od początku prowadzili osiadły tryb życia na terenach górskich, zaś inne grupy były koczownikami aż do lat 60. XX wieku. Dopiero wtedy władze PRL podjęły działania mające na celu wtłoczenie osób narodowości romskiej w struktury socjalistycznego społeczeństwa. Romów zmuszano do osiedlania się w miastach, ich dzieci siłą umieszczano w szkołach. Osiedlano ich np. w Nowej Hucie by pracowali w kombinacie. Efekt tych działań był żaden. Do dzisiaj osoby pracujące etatowo, czy posiadające wyższe wykształcenie to nikły procent w tej grupie narodowościowej. Romowie zachowali w dużym stopniu swoją kulturę, język i styl życia. Można powiedzieć, że wygrali walkę z PRL-em. 

W latach 70. i 80. XX wieku duże osiedla Romów powstały wokół Łodzi w Zgierzu, Pabianicach i Ksawerowie. Ich charakterystyczną cechą były bogato zdobione pałace, pełne balkonów, wieżyczek z luksusowo wyposażonymi wnętrzami. Budowali je Romowie, którzy podczas fali represji wyemigrowali do Europy Zachodniej i USA. W czasach powszechnych niedoborów dorabiali się oni fortun na imporcie i handlu złotem, samochodami i tekstyliami.

W ten sposób, idąc od ogółu do szczegółu, docieramy do pabianickiej dzielnicy Zakręt. To tu, przy ulicy Rzgowskiej 43, mieszkali Zenon Danielewicz i Teresa Jodłowska oraz ich syn Marek. 

Kiedy patrzę na zdjęcia zamordowanych, na pierwszy rzut oka wydają mi się oni być ludźmi w zaawansowanym wieku. Tymczasem mężczyzna miał w chwili śmierci 45, a jego żona 42 lata. Formalnie nie byli oni małżeństwem – ślub wzięli w obrządku cygańskim. Do podłódzkich Pabianic sprowadzili się pod koniec lat 70. XX wieku z okolic Warki. Później mieszkali w USA, gdzie Zenon prowadził sklep. W latach 90. wrócili na Rzgowską.

18 marca 1995 roku, o godzinie 23.45, oficer dyżurny KRP w Pabianicach skierował patrol do interwencji podczas awantury domowej. W trakcie jazdy drogę radiowozowi zajechał biały volkswagen. Ze środka wysiadł Rom, Adam R., i powiedział policjantom, że mają jechać za nim, ponieważ doszło do morderstwa dwóch osób. Mężczyzna zaprowadził funkcjonariuszy na tyły okazałej willi. 

Na fotografiach z oględzin miejsca zdarzenia można zobaczyć, że o ile od frontu dom był reprezentacyjny, miał duże okna i balkony, o tyle od tyłu były tylko wąskie drzwi i kilka okien. Na podwórku za budynkiem były zabudowania gospodarcze, m.in. garaż. Przy jednym z okien widać przystawioną drabinę. Okno jest wyposażone w kratę, jednak jest ona odcięta tuż przy ścianie. Okno jest zaś uchylone. Policjant, który przyjechał na miejsce owym pierwszym radiowozem, zeznał: 

– Mężczyzna ten żądał od nas abyśmy weszli do budynku. Mówił nam, że on zaglądał przez okno, prostuję, że wchodził przez okno do mieszkania, widział porozrzucane pieniądze i dokumenty, jakby było jakieś włamanie.

Funkcjonariusze odmówili wejścia po drabinie. Przy pomocy znalezionego akumulatora wybili szybę w drzwiach frontowych i otworzyli je kluczem, który tkwił od środka. Następnie wraz z Adamem R. weszli na piętro. Tam odkryli zwłoki Zenona Danielewicza – policjant zeznał, że sam rozpoznał mężczyznę. W kolejnym pomieszczeniu znajdowały się zwłoki Teresy Jodłowskiej. Rany postrzałowe nie zostawiały wątpliwości co do okoliczności śmierci małżonków.

Sprawa zabójstwa małżonków była dość dokładnie relacjonowana przez lokalny tygodnik „Nowe życie Pabianic”. Z lektury czasopisma wynika, że jeszcze nocą dom na Rzgowskiej otoczyli antyterroryści. Również pod eskortą trzech radiowozów wywieziono potem do Łodzi ciała zamordowanych. Policja zapewne bała się zamieszek, podobnych do tych jakie miały miejsce kilka lat wcześniej w Mławie.

Oględziny miejsca zabójstwa rozpoczęły się nad ranem, 19 marca. Prowadzili je policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi i doświadczony prokurator. Ci sami, którzy potem prowadzili śledztwo. 

Romski pałac, choć duży, miał w środku jedynie kilka pomieszczeń. Na dole pokoje dzienne oraz kuchnię i jadalnię. Na piętrze w hallu stał należący do właściciela sprzęt kulturystyczny, natomiast obok znajdowały się sypialnie i łazienka.

Jak zeznał policjant, który jako pierwszy był na miejscu zbrodni, parter domu nosił ślady plądrowania:

– Schodząc na dół zauważyłem w pokoju na parterze porozrzucane pieniądze oraz dokumenty na kanapie.

Na parterze zabezpieczono również liczne ślady obuwia, rękawiczek oraz odciski palców na oknie, przy którym stała drabina. Słuchawka telefonu stacjonarnego została wyrwana wraz z kablem. Na podłodze leżał dowód osobisty właściciela oraz dowód rejestracyjny należącego do niego mercedesa. Podłoga była usłana banknotami sprzed denominacji. Dom był wyposażony w system alarmowy, jednak został on uszkodzony przy pomocy brzeszczotu.

Z parteru na piętro domu prowadziły ogromne marmurowe schody. Na ich balustradach zabezpieczono odciski palców.

W serwisie YouTube można nadal obejrzeć program „Magazyn Kryminalny 997” z roku 1998 roku. Pokazuje on wnętrza domu należącego do Zenona Danielewicza i Teresy Jodłowskiej. Ogromne łóżko, bogato zdobione meble, drogie krzesła. Zamiłowanie do luksusu i blichtru jest częścią kultury romskiej.

Chcesz poznać kulisy tej zbrodni? Sięgnij po Detektywa 12/2024 (tekst Bartłomieja Mostka pt. Tajemnica pałacu na Rzgowskiej). Cały numer do kupienia TUTAJ.