Zbrodnia w Wielgowie: ostatnia jazda na rowerze

Czarna kartka z kalendarza: 13 maja. 13 maja 2015 roku Sąd Najwyższy oddalił kasacje adwokatów od prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 16 czerwca 2014 roku, utrzymującego w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie z dnia 9 grudnia 2013 roku skazującego Mariusza S. na karę dożywotniego pozbawienia wolności za zabójstwo i zgwałcenie małoletniej Magdy M. Sprawa znana w mediach jako “zbrodnia w Wielgowie” znalazła wreszcie finał.

Ta sprawa kilkanaście lat temu zbulwersowała mieszkańców województwa zachodniopomorskiego. Nieznany początkowo sprawca najpierw zgwałcił 12-letnią dziewczynkę, a następnie udusił. Stało się to w Wielkanoc 2004 roku, w lesie niedaleko Wielgowa. Dziewczynka wybrała się na rowerową przejażdżkę po lesie i już nie wróciła do domu…

Poszukiwania zabójcy trwały cztery lata. Policjanci mieli tylko ślad biologiczny w postaci odcisku palca pozostawionego na ramieniu dziewczynki.  Dzięki postępowi w badaniu śladów biologicznych udało się w końcu ustalić, że należy do Mariusza S., mieszkańca Wielgowa.

Tuż po zatrzymaniu mężczyzna przyznał się do winy. Opowiedział o tym, jak w Lany Poniedziałek w 2004 roku spotkał w lesie na swojej drodze Magdę. Dziewczynka potrąciła go, kiedy przejeżdżała koło niego, co wywołało w nim ogromną złość. Zatrzymała się, by go przeprosić. Wykorzystał moment, ściągnął dziecko z roweru i zabrał w głąb lasu. Tam zgwałcił i zamordował Madzię.

Zbrodnia w Wielgowie: rozterki Temidy

Potem kilka razy zmieniał wersję. Twierdził, że tego dnia w ogóle nie było go w Wielgowie. Oskarżał o zbrodnię swojego ojca, a policjantów, że siłą zmuszali go do przyznania się. Skąd więc jego ślad na ramieniu Magdy? Mariusz S. tłumaczył to tak: w dniu zabójstwa widział Magdę z koleżanką na rowerach.

– Mam taki zwyczaj, że na koniec rozmowy kładę rozmówcy rękę na ramieniu. I jej też położyłem – opowiadał na jednej z rozpraw.

Szczecińska Temida miała trudny orzech do zgryzienia. Według prokuratury Mariusz S. zgwałcił i zabił Magdę w lesie, a potem próbował zacierać ślady. Jej bieliznę rozrzucił na drzewach.

Pierwszy proces w tej sprawie toczył się od kwietnia 2009 roku. Przesłuchano ponad 20 świadków. Głównym dowodem w sprawie było DNA sprawcy pozostawione na ciele 12-latki. Mężczyzna do końca procesu nie przyznawał się do winy. Mimo to został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. 

Po kilkuletniej  batalii sądowej 13 maja 2015 roku zapadło ostateczne i nieodwołalne rozstrzygniecie w tej sprawie. Sąd Najwyższy oddalił apelację obrońców. Tym samym kara dożywocia stała się prawomocna, a zbrodnia w Wielgowie osądzona.

Fot. pixabay.com