Zamordowany pracownik PKP. Sprawa niewyjaśniona

Czarna kartka z kalendarza: 19 czerwca. 19 czerwca 1993 roku w Inowrocławiu został zamordowany pracownik PKP, 45-letni Jan K. Odpowiedzialni za dokonanie tej zbrodni do dzisiaj nie zostali zatrzymani.

Tego dnia, nocą, pracownik Polskich Kolei Państwowych wszedł do wagonu pociągu niezmechanizowanego, który stał na ślepym torze stacji. Szukał Jana K. – kolegi po fachu, z którym dzielił tymczasowe mieszkanie podczas delegacji. Kiedy otworzył drzwi, zobaczył bałagan i wyczuł w powietrzu zapach alkoholu.

W wagonie było ciemno, ale mężczyzna zarejestrował się, że Jan K. śpi w łóżku przykryty kołdrą. Nie budził go, zamknął drzwi i poszedł spać do swojej części wagonu. Nie mógł jednak zasnąć. Zastanawiało go, czemu kolega nie obudził się, kiedy do niego wszedł. Wiedział, że Jan K. ma bardzo czujny sen, nawet po alkoholu. Wstał i poszedł do niego. Czuł dziwny niepokój, nie podobał mu się bałagan, jaki panował u niego. Nie mógł włączyć światła, poszedł wymienić bezpiecznik. Wówczas odkrył, że z gniazda wyciągnięta została zarówno wtyczka przewodu zasilającego lampę, jak i przewody ze skrzynki prądowej.

Kiedy wreszcie włączył światło zauważał krwawe ślady na kołdrze pod którą spał kolega. Kiedy ją odsunął jego oczom ukazał się makabryczny widok. Znajomy miał potworne głowy.

Zamordowany pracownik PKP – motyw rabunkowy?

Jan K. Był pracownikiem PKP, specjalizował się w naprawie i serwisowaniu urządzeń drogowych. Jego praca wiązała się z ciągłymi wyjazdami. W Inowrocławiu bywał często i podczas tych delegacji zawsze sypiał w wagonie mieszkalnym. Miał narzeczoną. Kilka dni później mieli się spotkać. Planowali pobrać się na święta Bożego Narodzenia 1993 roku.

Z sekcji zwłok wynikało, że  Jan K. w czasie zgonu był pod wpływem alkoholu. Do śmierci mogło dojść „maksymalnie 48 godzin wcześniej” i stwierdzono ponad wszelką wątpliwość, że mężczyzna na pewno żył w momencie zadawania ran. Z przedziału zginął budzik, dwa zegarki na rękę i 2,5 mln zł (przed denominacją). Zniknięcie tych rzeczy w oczywisty sposób wskazywało śledczym na możliwy motyw rabunkowy. Ale zakładanych wersji było kilka i żadnej z nich nie udało się potwierdzić ani zaprzeczyć.

Pomimo wysiłków śledczych, przenalizowania śladów zabezpieczonych na miejscu zbrodni, przesłuchań świadków, nie udało się oskarżyć człowieka, który dopuścił się tego mordu. Sprawę umorzono 16 września 1994 roku.

Jan Gerhard: największe śledztwo epoki Gierka. Czytaj TUTAJ.